To domena ostatnich kilkunastu lat – domy bywają coraz rzadziej odziedziczane, a coraz częściej budowane. Albo przynajmniej kupowane, i to na kredyt, przez osoby, które zamieszkały z dala od swoich rodzinnych stron i tam postanowiły ułożyć sobie życie.

 

I choć trudno w to uwierzyć, to także – budowanie domu – mogą być zakupy online. Przynajmniej do pewnego momentu. Jakiego? Najpewniej ostatniego. Najpierw oglądamy ogłoszenia dotyczące możliwości w danym mieście – rynku pierwotnego, wtórnego, ofert deweloperów i tak dalej. Dalej wybieramy dzielnicę. Wtedy już możemy – jest to poniekąd wstęp do działania o nazwie zakupy, online, oczywiście – wybrać się do tej dzielnicy i poszukiwać wymarzonego lokum z okien samochodu. A potem zasiąść przed ekranem komputera i szukać czegoś, co w danej okolicy wpadło nam w oko. Następnie rozpocząć rozmowy z właścicielem mieszkania czy też przedstawicielem dewelopera, by ostatecznie umówić się na… wizytę w danym lokum. To mają być zakupy? Online rządzi się swoimi prawami, trzeba o tym pamiętać.